By jednak nie narazić się zbytnio na choroby, wychodząc z domu rzadko kto o niej zapomina. Mimo, że psuje fryzurę, jest odpowiedzialna za oklapnięte włosy, a dobranie jej do kształtu twarzy jest nie lada wyzwaniem, towarzyszy mi przy każdym wyjściu z domu.
Tą nosiłam głównie podczas mrozów, i mimo kilku praktycznych wad (czapka zsuwa się i trzeba nieźle się napracować, by przylegała do głowy), jest dla mnie dobrym kompromisem między modowym lookiem a funkcją ocieplającą.
Ta za to leży idealnie, dodaje rockowego stylu, jednak jest dość cienka, zatem przy ostrzejszym ataku zimy ląduje na dnie szafy...
Choć nie każdemu dobrze w czapce pilotce, są to bardzo ciepłe nakrycia głowy. Przy dobrym makijażu i rozpuszczonych włosach wyglądają świetnie.
Tej zimy wiele kobiet przekonało się również do starodawnych futrzanych czapek noszonych kiedyś głównie w lodowatej Rosji. Poniżej wersja awangardowa.
Nie mogę oprzeć się również tej, szczególnie ze względu na kolor...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz