czwartek, 4 lipca 2013

Zza kurtyny

Warto wiedzieć gdzie kupujemy. Za sklepowymi półkami i wieszakami kryje się niejedna ciekawa historia. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, sklep to nie tylko to, co da się zauważyć gołym okiem.
Każda marka ma swoją filozofię działania. Tak również jest w przypadku ZARY. Jej właścicielem jest hiszpański gigant Inditex Group, który skupia także Pull&Bear, Massimo Dutti, Bershke, Oysho, Stradivarius, Zara Home, Uterque.
Na pomysł otwarcia Zary wpadł w 1975 Amancio Ortega, który postanowił wprowadzić innowacyjny model dystrybucji. Dotychczas wszystkie większe sieci wprowadzały dwie, góra trzy kolekcje rocznie. Ortega postanowił to zmienić i zatrudniając rzesze projektantów zaczął błyskawicznie reagować na modowe trendy. Czas od projektu do trafienia na sklepowe półki został skrócony do 15 dni, co sprawiło, że Zara błyskawicznie zaczęła zdobywać popularność. Marka idealnie wpasowała się w miejski styl, za co pokochali ją Hiszpanie, a z czasem reszta świata.
Do dziś tak pozostało, w Zarze zawsze znajdziemy coś modnego, ciekawego i pasujące do różnych rodzajów sylwetek. Co ważne firma większość ubrań nadal szyje w Hiszpanii, a nie w Chinach czy Indiach. Na stronie internetowej znajdziemy informację o odpowiedzialności firmy związanej z dbaniem o ekologię.
Sama jestem wierną klientką Zary. Przeważnie udaje mi się znaleźć tam coś godnego uwagi. Plus dla nich to szeroki wybór dodatków i butów, co sprawia, że w Zarze możemy ubrać się od stóp do głów. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn oraz dzieci. Dla najmłodszych możemy tam znaleźć coś na prawdę szykownego. Obsługa sklepu jest zazwyczaj miła. Przez telefon można załatwić na prawdę dużo. Najmniej sympatyczne są panie w przymierzalniach, ale to chyba z powodu specyfiki tej funkcji. Ja kocham Zarę za hiszpański temperament i bardzo duże sezonowe obniżki cen.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz